Zmieniłam grawerowany tekst, spersonalizowałam go. "Pan doktor stawia na nogi", a pod tym napisem imię i nazwisko lekarza ortopedy, który pomógł mi wyjść z opresji po wypadku jaki mi się zdarzył 2 lipca na spacerze z Dinem. Potknęłam się, upadłam i wybiłam staw łokciowy. Pogotowie, szpital, miałam szczęście, gdyż w tym czasie dyżur pełnił lekarz ortopeda. Zdjęcie RTG i pan doktor wiedział już, w jaki sposób nastawić staw na swoje miejsce. Kiedy zawołał "najsilniejszego ratownika" wiedziałam, że będzie się działo. Wystarczył ułamek sekundy, poczułam ogromny ból i ... ulgę. Efektem ubocznym akcji były mokre majtasy. No cóż - coś za coś. W środę idę do kontroli. Wierzę że panu doktorowi Marcowi spodoba się ten prezent.