15.3.21

Z żebra Adama arcydzieło

Nie poznalysmy sie jeszcze w tzw. realu, nie rozmawialysmy jeszcze nawet telefonicznie, lecz miedzy nami, mimo ograniczonego tylko do klikania w klawiature kontaktu, nawiazuje sie pewna wiez uczucia jednosci w pogladach na znany nam temat. Wiele o tym rozmyslam. Jestesmy dojrzalymi, doswiadczonymi zyciowo kobietami, ktore juz doskonale wiedza, jak zarzadzac swoim zyciem i czego od niego oczekiwac. Niejednokrotnie w zyciu zmierzylysmy sie z trudnosciami i roznie z tego wychodzilysmy. 

Moje ostatnie  przemyslenia na ten temat to cos w rodzaju konfrontacji z przeszloscia. Czesto, gdy ja przywoluje, probuje nazwac swoje odczucia i uczucia z nia zwiazane. Te dobre i te zle. Jestem wtedy szczera wobec siebie, nie oklamuje sie, choc emocje te nie zawsze sa dla mnie komfortowe. Jak radza sobie w takich okolicznosciach inne kobiety? Czy potrafia na ten temat rozmawiac z innymi? Czy potrafia zmierzyc sie ze swoimi przemysleniami, zrobic bilans swoich zyciowych niepowodzen i sukcesow? Czy potrafia okreslic sie, jakimi sa - silnymi, czy slabymi kobietami?

Dzisiaj, z perspektywy symbolicznego "wygodnego fotela", potrafie okreslic to, co w zyciu uczynilam i co osiagnelam. Czesto zastanawia mnie jednak fakt, dlaczego najpierw trzeba przejsc przez meke, aby dopiero po latach cieszyc sie zyciem. Jest rzecza oczywista, ze nie kazda z nas musi sama walczyc, ze wielu z nas latwiej chodzi sie zyciowa sciezka, ze wiele z nas ma obok siebie kogos, kto wspiera, a jakze czesto ten ktos sam walczy o szczescie swojej kobiety. Ja nie mialam tego szczescia i wiem, ze nie tylko ja kruszylam ten lancuch krepujacy poczynania dazace do osiagniecia swoich malenkich zyciowych sukcesow.  

Wiem, jak zbawienne jest  wyznanie swoich niepowodzen i zyciowych porazek przed sama soba, a takze przed przyjaciolmi w szczerych z nimi rozmowach. Czasem prawda jest tak trudna, ze nie kazda z nas zdobywa sie na takie wyznanie, nawet przed najblizszymi. Wiem tez, jak wazna jest wiara w siebie, w swoje mozliwosci i sile przerwania zlej passy, jak wazna jest cierpliwosc i wytrwalosc w walce o lepsze zycie. Sukces nie zawsze przychodzi z dnia na dzien, wrecz przeciwnie - wymaga on czasu i wielu umiejetnosci prowadzenia tej niezwyklej walki o dobra przyszlosc. To bardzo trudna nauka na wlasnych błedach, do ktorych nie zawsze latwo sie przyznac, a coz dopiero uznac je za wroga, ktorego trzeba pokonac, aby wyjsc z impasu.  To ogromny wysilek, przede wszystkim psychiczny, mozna w miedzyczasie zniechecic sie albo, co gorsze, doznac psychicznego zalamania. Wiem o tym - z autopsji. 

Niepowodzenie przekuc w sukces to mistrzostwo swiata. To tez pewien proces tworzenia, kreowania swojego przyszlego zycia. Ilez to potkniec po drodze trzeba zaliczyc, ile upadkow! Wtedy najwazniejsze jest z tych upadkow powstanie.

Nie! Już nie w kłębek zwinięta,
nie jak kotka wystraszona,
co w strachu przymyka oczęta.

Wiodę duszę mą skrzywdzoną
do światła.
Już pazurki naostrzyłam,
światło w sercu umieściłam.
Nikt już nie dotknie słowem złym.

Nikt nie skrzywdzi mojej duszy,
miłość kamień zimny kruszy, 
lwicy dziś odwaga w sercu mym.

Ze strachu i slabosci mozna sie otrzasnac. Trzeba tylko sobie wybaczyc poprzednie błędy, wytyczyc cel, zaplanowac spokojne, wywazone dzialania. Wiem, ze to bardzo trudne do zrealizowania, lecz do osiagniecia. Da sie to uczynic! Ja w tej drodze potrzebowalam pomocy psychiatry, wiec wiem ... 
Wybaczylam sobie, wyluzowalam, odpuscilam i zaczelam Nowe. Przestalam byc kruchą, bezbronną kotką. Odnalazlam w sobie sile, jakiej dotychczas nie znalam. Zaczelam siebie na nowo odkrywac. 

Jakie sa silne kobiety? Sa w stanie pokonac wiele przeszkod, aby osiagnac sukces w walce o lepsze zycie. W tej walce sa niezwykle odwazne, czesto trzeba im przekroczyc granice swoich, przede wszystkim psychicznych, mozliwosci. Sa to kobiety, ktore sie nie poddaja, maja otwarty umysl i pomysly na tworzenie nowych zyciowych sciezek. Pragna doswiadczac nowych rzeczy w swoim nowym zyciu i nigdy, niezaleznie od wieku, nie rezygnuja z nowosci, jakie je w zyciu moga zachwycic. Silna kobieta nie rezygnuje ze swoich marzen, dazy do ich spelnienia. Kreuje swoje zycie, swoj los. Nie pozwala,  aby robil to za nia ktos inny. Ster jej zycia tylko w jej rekach. Panuje nad swoim zyciem i broni je jak lwica. Pozytywnie widzi swiat i ludzi, bo potrafi ten swiat prawdziwie kochac. 

Zyciowe wyzwania nie powinny cie paralizowac.
Powinny pomoc ci odkryc, kim naprawde jestes.

/Bernice Johnson Reagon/


4 komentarze:

  1. Losy ludzkie są różne. I choć może to trudno sobie wyobrazić, nie wszyscy postrzegają swoją życie jako walkę. Jest lepiej lub gorzej, ale nie musi być to nieustająca wojna. Tutaj przypomina mi się jeden z odcinków Star Treka w których kapitan wykonuje niezwykle trudne zadanie, po czym dowiaduje się, że było ono tak trudne jak sama sobie życzyła. Mogło być łatwe, ale tę opcję odrzuciła natychmiast. Gdy idziemy do psychoterapeuty słyszymy czasami rzeczy, które już słyszeliśmy od obcych ludzi, ale zignorowaliśmy je, bo to obcy, nic o nas nie wiedzą, nie znają się, my wiemy lepiej jak jest, co jest wartościowe, jak "należy" zrobić. Mamy tak trudno, jak sami sobie wybraliśmy. Dopiero jak "należy" przyciśnie nam gardło tak, że odcina dostęp powietrza, bywa, że zaczynamy coś zmieniać w patologicznych własnych reakcjach. Najczęściej przechodzimy wcześniej przez etap "dlaczego mi jest tak trudno, gdy innym jest tak lekko" oraz "niech ktoś inny coś zrobi, bo to jego wina, że ja mam źle". Czasami da się tę krzywo wymyśloną ścieżkę naprawić. Czasami.

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz racje Moniko, to "nalezy" potrafi wyrzadzic nam wielka krzywde i nasze reakcje w wielu okolicznosciach sa wypaczone, wrecz, jak powiedzialas, patologiczne. Tak widzimy to dzisiaj - z perspektywy czasu, gdy serce uspokojone, temat przemyslany. A co w tym sercu i umysle dzialo sie wtedy, gdy nie moglysmy sobie z problemem poradzic? Nie od razu przychodza na mysl najdoskonalsze rozwiazania i chyba wlasnie dlatego popelniamy zyciowe bledy, jakich moglybysmy uniknac. Trzeba bylo tylko na chwilke sie zatrzymac, stanac przed tablica i przypomniec sobie lekcje zycia, kiedy nauczyciel podpowiadal nam rozwiazania najlepsze. Dzisiaj wiem Moniko, ze to co nam sie w zyciu byle jakiego zdarza, to w lwiej czesci nasze nierozwiazane domowe zadanie. Wlasciwie tak myslalam zawsze i dzis, w przyjacielskich rozmowach podkreslam, ze moje zyciowe doswiadczenia to moje dzielo, nie innych ludzi. Nie musialam sie przeciez godzic na to, co nie bylo mi na reke. Wiele lat musialam te "wymyslona sciezke naprawiac" i udalo sie. Chyba bylam silna Moniko :) Czy powtarzam bledy, jakie wczesniej popelnilam? Zdarza sie, lecz dzisiaj juz panuje nad nimi. Bledy popelnia sie do konca swoich dni. Taka to juz nasza niedoskonalosc :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Trudny ten post, tyle gorzkich prawd porusza też we mnie, że aż mi brak słów. Ale przeczytałam go uważnie bo są tu mądre i szczere przemyślenia. Dziękuję Alenko, że się nimi podzieliłaś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krystynko droga, moja ukochana Louise L.Hay powiedziala swego czasu, ze nasze zyciowe doswiadczenia, zwlaszcza te nabardziej bolesne, sa dla nas blogoslawienstwem, gdyz ucza nas zyc. Wspomniala tez, ze staja sie one czescia nas samych, gdyz najczesciej sa one skutkiem naszej wrazliwosci, ktora zmusza nas niejako do koloryzowania zycia na szaro. W tym czasie stajemy sie bezradni, nasze sciezki zamglone, potykamy sie. Ale w koncu to mija i bol ukazuje nam swoje znaczenie. Chmury ustepuja, ukazuje sie slonko :) Moja Mateczka mowila: "cierpienie jest normalne, to czesc twojego losu, jest ludzkie". Warto o tym mowic, w ten sposob mozemy wspomagac innych, ktorzy nie potrafia odnalezc swojej bezpiecznej sciezki.
      Serdecznie Cie Krystynko pozdrawiam :)

      Usuń